Nie wiem, czy to kwestia szczęścia, czy dobra passa, ale coś kliknęło. Zanim trafiłem na plinko , miałem kilka naprawdę słabych tygodni z grami. Sporo przegrałem, byłem bliski odpuszczenia na dobre. Ale znajomy z Krakowa napisał, że ostatnio odzyskał formę właśnie tam. Zaryzykowałem � i serio, pierwszy raz od dawna udało się wyjść na plus. Prosty mechanizm, a emocje jak na rollercoasterze. Teraz to moja ulubiona gra wieczorami.